poniedziałek, 1 listopada 2021

Syrenka za burtą!

Nadeszła pora, by się pogodzić z faktem, że lato dawno wzięło i przeminęło, a dookoła króluje jesień, a wszystko nieuchronnie zmierza w kierunku zimy, co za tym idzie, im dłużej będę kisić na dysku tę sesję zdjęciową, tym bardziej nie w porę będzie publikacja. A syrenka się naczekała, oj tak.

Nad morzem byłam jeszcze w czerwcu, przed całym tym sezonowym młynkiem, co serdecznie polecam. Nie wyobrażam sobie aktualnie jeżdżenia gdziekolwiek z Kitkami w dzikie tłumy. Spędziliśmy nad rzeczonym morzem bite dwa tygodnie, a ja za fotografowanie Lei w stroju syrenki zabrałam się tak jakoś pod koniec. Na początku nie było weny, za to był wiatr w ilościach hurtowych, następnie nastały tak idiotyczne upały, jakich jeszcze nigdy nad Bałtykiem nie doznałam, a bywam nad nim dość często od lat. Kiedy temperatury raczyły się ustatkować, w dzień wybrany na sesję wiało tak, że w miarę sensowne ustawienie modelki graniczyło z cudem. No ale wyjazd dobiegał nieuchronnie końca, a wstydem byłoby taszczyć lalki przez pół Polski, by nie zrobić im żadnych zdjęć nadmorskich.

Spoiler - w kolejce do publikacji czeka jeszcze seria zdjęć z drugą zabraną przeze mnie lalką, rozdzieliłam je, żeby sobie nie robiły konkurencji.

No i czy tylko ja tak mam, że wyjeżdżam z dwiema lalkami, a wracam z sześcioma? (dzieci dostały limit po jednej lalce na głowę, tylko matka szaleje)

Ogon był zasadniczo gotowy przed wyjazdem, ale biustonosz nie, pierwotna koncepcja poszła się paść i w końcu zaimprowizowałam coś z fioletowej, błyszczącej gumki i przezornie zabranych koralików.  Miałam też szyć różne inne rzeczy, jak też czynić dzieła malarskie, ale skończyło się tylko na fotografiach. Nadzorowanie trójki małpiąt nie sprzyja twórczości.

Wyszło chyba trochę drętwo, wiatr psuł fryzurę i co wymyślniejsze ustawienia, do wody nie miałam odwagi Lei wrzucać.

 

 
 






To poniżej to nie wiem, co symbolizuje...


Na falochronie jakby nabrało trochę sensu...







Syrenie pozy. W celu zademonstrowania ogona, mojej dumy i chluby. Leży wyśmienicie.




Tutaj widać wyraźną inspirację słynnym pomnikiem, ehm...


Jedyne z większą ilością wody, moja ręka w bonusie.


Trochę technikaliów: ogon uszyty jest z tkaniny pokrytej wzorem przypominającym łuski, ze złoceniami. Skroiłam go ze skosu w celu uzyskania elastyczności, jest mocno przylegający, ale materiał ładnie pracuje. Długo myślałam, co dać na płetwy, aż w końcu skorzystałam z kawałka ażurowego materiału, który odcięłam od byłej spódniczki Fiołka. W pasie jest ta sama guma, co w biustonoszu.

Razem z Leą nad morze pojechała jej koleżanka, o której niebawem. A wróciły w towarzystwie jednej łyżwiarki, dwóch gimnastyczek i jednej panny naukowiec, ukrywającej się pod przebraniem... syrenki. ;)

W przygotowaniu film o bucikach dla lalek na bazie pianki kreatywnej. Jest z nim trochę przygotowań, ale myślę, że warto. :)

6 komentarzy:

  1. Fajnie przypomnieć sobie letnie plenery...
    Sesja nadzwyczaj udana! Syrenka jest piękna i ma fantastyczny kostium!
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie ten ogon się układa. I dobrze, że wieje - te rozwiane fryzury dodają dynamizmu zdjęciom. Szczególnie ładnie wygląda na falochronie. A pomysł na biustonosz przedni.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz,ja ten wiatr postrzegałam jako zawadę, a tu się okazuje, że przydał się do poprawy wizerunku syrenki. :) dzięki :)

      Usuń
  3. Syreni ogon jest fantastyczny. A i cała sesja wyszła bardzo naturalnie. Wielkie brawa!

    OdpowiedzUsuń

Moje serce ucieszy się każdym dobrym słowem. :)

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...