Kontynuując temat wakacyjny, tym razem sesja zdjęciowa z jedną z najbardziej naturalnie wyglądających lalek z mojej kolekcji. Wybierałam modelkę i jej ubranie na przysłowiową ostatnią chwilę, ledwo udało mi się utrafić z klimatem. Ale warto było.
Lalka w swoim poprzednim wcieleniu była Amazonką Antiope z filmu o Wonder Woman. Kupiłam nówkę sztukę na amazonie, w zupełnie przyzwoitej cenie, wyszło dużo taniej niż u krajowych sprzedawców. Promocja niedługo potem się skończyła, ale ja już miałam wymarzoną lalkę. Prawie wszystko mi się w niej podobało: piękna twarz, kolor włosów, wspaniały strój i akcesoria. Prawie wszystko, bo miała swoje drobne mankamenty, jak choćby część włosów na głowie krótkich i tylko jedno grube pasmo długie (dziwaczne rozwiązanie...), strzały wklejone na amen do kołczanu (zonk!) oraz lekkie wklęśnięcie na czole w miejscu, gdzie diadem się w nie wbił (myślę, że wrzątek może tu coś pomóc, ale nie mam ciśnienia).
Pomimo to jestem niezmiennie zachwycona jej naturalną, piękną twarzą. Jej siostra Hippolita oraz sama Wonder Woman z tej serii są poza moim zasięgiem, ale mam przynajmniej ją. Nadałam jej imię Robin - od aktorki grającej rolę Antiope w filmie.
Do Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni pojechaliśmy z Kitą w lipcu (Kitki nie wzięły udziału w eskapadzie). Był to absolutnie wspaniały, idealny letni dzień. Zdjęcia robiły się same, motyle latały jak szalone, a ja w końcu mogłam ponownie cieszyć się jednym z moich ukochanych miejsc.
Dumnie pozuje przed chatą, w sumie o to mi chodziło, chciałam uzyskać wygląd wiejskiej kobity. Tak, strój ludowy byłby lepszy, ale nie miałam takowego na stanie, a ogarniałam stylizację na rympał. Bluzeczka z pozłacanej dzianiny wiskozowej i spodnie z elastycznego jeansu to moje wytwory, koszula została skradziona jakiemuś lalkowi kenopodobnemu, buty typowo barbiowe.
Tutaj zaczęłam pozwalać córce na pozowanie lalki.
Niebezpieczna z niej kobieta i lubi ostre narzędzia...
Tutaj widać odciśnięty na czole ślad po diademie.
Zaszłą do wiejskiej szkoły. Szkoda, że wnętrza pozamykane, pozostało focenie przez kraty.
Zauważyłam poniewczasie, że ta ręka wygięta za głową zbytnio dominuje w pozach. Cóż. Mogę zwalić winę na Kitę. ;)
Liczyłam, że na miejscu wśród pamiątek będą jakieś lalki regionalne, niestety się przeliczyłam. Trudno, nie można mieć wszystkiego. Na osłodę po powrocie z wycieczki w paczkomacie czekała na mnie paczuszka z bardzo fajnymi lalkami. :) I o nich też kiedyś napiszę.
Świetna sesja zdjęciowa. Masz rację - urodą idealnie pasuje do tła, te warkocz, te domy.. Najbardziej podobają mi się zdjęcia 5 i 9. I podziwiam - bo dobre wpasowanie małej lalki w naturalne tło to sztuka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziewczyna o pięknej twarzy... wygląda tak naturalnie i dystyngowanie. Fantastyczny pomysł na sesję, obejrzałam zdjęcia z przyjemnością :-)
OdpowiedzUsuńMiała bardzo udane wakacje
OdpowiedzUsuń