Wzięło mnie i wcięło na miesiąc. Zupełnie nie wiem, jak to się stało, listopad wystartował mi owocnie a potem straciłam literacki rozpęd. Żeby go odzyskać, wrzucam udaną sesję letnią z udziałem Elizy i konia, co do którego imienia nadal nie mogę się zdecydować, bo każde wydaje mi się nietrafione.
On wygląda na staruszka a i ona nie pierwszej młodości, za to oboje sprawni i wygimnastykowani. Eliza to Gymnast Barbie, pierwszy model z ciałkiem typu pajacyk, do którego mam wielkie upodobanie. Przybyła do mnie golutka, jeno w kolczykach, więc dorobiła się nieco dzikiej sukienki z laminowanej bawełny. Aktualnie jest też właścicielką pary robionych na zamówienie bucików, które można zobaczyć w nagranym przeze mnie filmie, w którym jako domorosły szewc barbiowy odsłaniam kulisy rzemiosła.
Eliza jest jedną z lalek, które dołączyły do mojej kolekcji podczas letniego wyjazdu nad morze, na który pojechałam z dwiema lalkami a wróciłam z sześcioma. Lubię jej promienną mordkę Superstara, mam już kilka lalek o tej twarzy, a każda inna, każda czymś się wyróżnia. Swoją drogą to szalenie interesujące zjawisko, że obecnie bardziej mnie interesują starsze twarze u lalek niż nowinki. Wielbię GG sprzed liftu, Mackie, Leę, a nowsze twarze w większości wywołują u mnie pełne zrezygnowania "meh".
No ale do rzeczy. Więc Elizka jest klasycznym, promiennym Superstarkiem o długich, zadbanych włosach i dobrze działających stawach. Ma jeden mankament, lekkie odkształcenie na policzku, ale w sumie nie przeszkadza mi to, więc na razie nie sięgam po wrzątek. Z biednym, starym konikiem dogaduje się świetnie.
Konik jest rewelacyjny, porządnie artykułowany, ze stosownymi akcesoriami, siodło ma dobrze dopasowane do lalek strzemiona, tylko uzda trochę dziwna. Artykulacja rekompensuje mi grzywę i ogon, mające postać jednolitych, twardych kawałków. Nie znalazłam na zwierzaku żadnych napisów, więc nie mam pojęcia, skąd to cudo pochodzi. Próbowałam iść w poszukiwaniach różnymi tropami, torchę w kierunku koni dla Fleur mi świtało, ale koniec końcó nic konkretnego nie trafiłąm. Może ktoś z Was rozpozna?
Ulubiona poza Elizki - pędź, mój rumaku!
(Rumak zachowywał się nader statycznie. Nie jest łatwo pozować to wywrotne bydlę, jeszcze z pasażerką.)
Szczerze ubolewam nad tym, że konie w tej skali są zwyczajnie za niskie dla Barbie. Może kiedyś utrafię jakiś wyższy egzemplarz.
Konisko ma spory potencjał komediowy, niestety jeszcze nie udało mi się go w pełni wydobyć. Na poniższym zdjęciu Eliza namawia konika do dalszego cierpliwego pozowania.
Sukienka bardzo dobrze pasuje do Elizy, podkreśla jej dzikość i swobodę.
"Skoczyć czy nie skoczyć?
Najlepsze ujęcie oczywiście zawsze musi wyjść nieostre...
Niedługo mam nadzieję wrzucić efekty mojego aktualnego zajęcia w chwilach wolnych - pracuję nad bardzo czasochłonnym projektem na pewne wyzwanie, mam nadzieję, że efekt będzie wart poświęconego mu czasu. Będzie duuuuuużoooo koralików!
Bo ten czas tak szybko przelatuje miedzy palcami, zwłaszcza jak się robi ciemno! Koń świetny - takie fajne mięśnie ma. Ale najbardziej odlotowa jet sukienka - świetnie do niej pasuje, widać jak współgra z jej urodą.
OdpowiedzUsuńDobrych dni i powodzenia w nowym projekcie.
Dzięki :)
Usuńwidzę, że jeździec i rumak żyją w doskonałej komitywie
OdpowiedzUsuńOni po prostu do siebie pasują. :)
OdpowiedzUsuń