piątek, 22 kwietnia 2022

Baśka miała dobry gust

Dobry gust mam i ja, a przynajmniej usiłuję sprawiać takie wrażenie. Na przykład marzyła mi się Batgirl ustylizowana w zwiewne, kwietne sukienki. Z tymi rudymi włosami i pięknymi oczętami. Nawet nabyłam jedną sztukę celem dokonania przeszczepu, po czym po odseparowaniu głów od ciał okazało się, że jakiś "gieniuś" tak zaprojektował głowę Barbary (jak i całej serii superbohaterek), że otwór jak i zakończenie szyi są o wiele większe zarówno od tych u Barbie, jak i tych od WWE Superstars. Także przeszczep nie doszedł do skutku, łby powróciły na miejsca, a Baśka nr 1, strzelająca jakimiś dynksami, musiała porzucić myśli o karierze fotomodelki.

W tym momencie myślałam, że temat rudzielca jest zakończony. Dopóki nie kupiłam... Baśki nr 2.

Tym razem nie nabywałam, jak leci, o nie. W moje ręce wpadł egzemplarz niemal w pełni rozbieralny. Niemal, bo okazało się, że dłonie są permanentnie czarne. I skąd ja teraz wezmę blade dłonie na przeszczep??? Jeszcze mam dwie Raquelle kaleki, które czekają na swoją kolej...

Baśka nr 2 chwilowo również musiała zrewidować swoją wizję kariery. Zamiast powiewnych sukni założyła radosną zbieraninę luzackich ciuszków i wyskoczyła do ogródka, korzystać z uroków nadchodzącej wiosny (która to wiosna chwilę później została przysypana tonami śniegu, ale że u mnie często sesje lalek są wstawiane nie po kolei, więc i ta doczekała się publikacji z obsuwą).

Męczy mnie i dręczy żądza posiadania żółtej, lalkowej parasolki, po kolor jej butków. Albo sama zrobię, albo się złamię i nabędę u Chińczyków...



 
Dyżurna jabłoń do wspinaczki w ogrodzie...












 

Fajna jest Baśka. Lubię ją. Jeszcze poszaleje w kieckach.

piątek, 15 kwietnia 2022

Herbatka dla dwojga

Herbata jest dobra, a herbata pita we dwoje jest podwójnie dobra. O tym przekonała się pewnego razu księżniczka Tereska, mieszkająca w zamku, w najwyższej komnacie, w najwyższej wieży... Znaczy się mieszkająca w pudle razem z innymi koleżankami. Pudło to spoczywa razem z innymi pudłami na najwyższym piętrze w szafie, którą Kita (moja najstarsza córka) nazywa Królestwem Lalek. Jest to mroczny obiekt pożądania małych dziewczynek, a czego tam nie ma! Pudła z lalkami, w tym "trumienka" z Tonnerką. Pudło z butami. Pudło z ciuchami. Pudełka z akcesoriami i pierdoletami okołolalkowymi. Wszystko to, czego się nie daje zbyt pochopnie w ręce małym szkodnikom.

Tak, szkodnikom. W czasach przeddzieciowych głosiłam wszem i wobec, że uważam (nie bez solidnych podstaw!), że małe dzieci to szkodniki. Dorobiwszy się potomstwa TYM BARDZIEJ uważam, że małe dzieci to szkodniki. Zwłaszcza moje. Do rozpaczy doprowadza mnie fakt, że mając za przykład to, jak dbam o swoje plastikowe podopieczne, córki robią dokładnie odwrotnie i poniewierają zabawki w sposób straszny. I nie tylko ja to widzę, pozostałe osoby z rodziny również. Ani przykład własny, ani pouczanie, ani groźby, ani prośby. Nie działa nic. Nic. Wielkie, okrąglutkie NIC. Także tego...

A wróciwszy do Tereski, co to wyrwała się z pudła na wolność. Wszystko odbyło się zasadniczo na rympał. Kamelia wrzuciła na instagramie fotki Bellatrix z filiżanką w łapce, w ramach zabawy #monday4dolls, we mnie te zdjęcia wzbudziły miłe uczucia, odezwało się swędzenie w mózgu, że przecież mam całkiem ładne filiżanki na stanie, a planowałam kiedyś sfotografować Johna Wicka na herbatce u Barbie, słońce akurat ładnie mi napromieniowywało kuchnię, no i zaiskrzyło pomysłem na sesję. Wydelegowałam na bok dwie kiełkownice pełne roślinności, odkopałam spod stosu rupieci dioramę (kurz trzeba było zetrzeć!), uwolniłam Tereskę i Johna z pudełek, odnalazłam filiżanki, wyciągnęłam z drugiej szafy worek z mini poduszkami dla lalek, urządziłam dekoracje, lalkom w łapki wcisnęłam porcelanę rodową i przystąpiłam do fotografowania. Z trójką wzmiankowanych wyżej szkodników na plecach. Pominę już narzekanie, jak bardzo ułatwiało mi to działanie i jak lubię taką asystę (mamo, mogę dostać poduszeczkę? mamo, a gdzie jest piesek? mamo, ona wygląda jak Kopciuszek!). Tereska ma na sobie sukienkę właśnie po jakiejś wersji Kopciuszka, jak słusznie zauważyły małe, za luźną niestety, ale to sukienka tymczasowa, a korona została zwędzona lalce Angel Stars Olivia-Mary. Sama lalka jest hybrydą, głowę podejrzewam o bycie Twirling Balleriną, ale nie do końca mi się coś zgadza, ciałko to jakieś mtm. Długo ją obserwowałam na olx, nie mogąc się zdecydować, aż w końcu obniżka ceny przez sprzedawcę dopomogła mi w pozbyciu się wątpliwości. :)

Efekty w niewielkim fragmencie opublikowałam na instagramie w poniedziałek:

https://www.instagram.com/p/CcN1BQAM4Fe/

A dzisiaj cała historia. :) A było to tak:

Piękna księżniczka siedziała sobie w swojej komnacie i się nudziła, gdyż żaden przystojny książę nie chciał się pojawić w okolicy.





Wtem do komnaty przez okno wparował jakiś dziwny, nieznajomy typ. Księżniczka uradowała się, że w końcu ma towarzystwo. Wprawdzie nieznajomy wzrostu był dość lichego, ale wyglądał na dzielnego wojownika, a jak wiadomo z lektury klasyki, lepiej,  żeby się ciebie bali, niż się z ciebie śmiali. * Toteż panna nie traciła okazji, jeno zaprosiła wojownika na herbatę. Próbował się wymówić od zaproszenia, że jest w trakcie pościgu za złoczyńcami, ale księżniczka wiedziała lepiej i dał się namówić.




 
Tutaj oboje zorientowali się, że są fotografowani!


Nie przeszkadzajcie sobie, powiedziałam, ja tu tylko prowadzę dokumentację fotograficzną w celu rozpowszechnienia jej w internetach. Aha, spoko, to na czym to stanęliśmy?

Herbata!

Tereska usadziła biedaka na stosie poduszek i zaczęła nawijanie konwersację.


Ten oczu blask...

 
John pił swoją herbatę, a księżniczka trajkotała dalej... Starał się wyglądać na zainteresowanego.

(Muszę do kibla, wypiłem już chyba cysternę tego paskudztwa...)






Księżniczka zrobiła krótką przerwę w swoim monologu, by pozdrowić swoich fanów.



Czy te oczy mogą kłamać?

(Kill me...)






Wyczekawszy do odpowiedniego momentu, John Wick uznał, że najwyższa pora dać nogę. Oczywiście zachował się, jak na gentlemana przystało!




No i po herbacie... :)

 

* no i pewien słynny Mały Rycerz wziął sobie to do serca.

piątek, 8 kwietnia 2022

Mam tę moc, mam ten koc! *

Jak już wspominałam w poprzednim poście, Maja, Diana i Diego wykryli osobę odpowiedzialną za nagły powrót zimy. No kto mógłby przynieść zlodowacenie w środku wiosny? Tylko Elsa! :)

Moja Elsa jest kobietą po przejściach. Kupiłam ją z przeznaczeniem na wypożyczanie moim dzieciom, jako wybrakowany egzemplarz za śmieszną cenę. Wybrakowanie polegało na braku lewej ręki aż do łokcia, nieświeceniu, nieśpiewaniu i ogólnym sponiewieraniu. Gdzieś tam w planach majaczy mi protetyka, żeby wynagrodzić jej kalectwo. Tymczasem poprzestałam na ogólnym spa i zacerowaniu sukienki, dostała również szałowe buciki do chodzenia w śniegu. Dzieciom przestałam ją dawać do zabawy gdy zobaczyłam, co z nią robią. Za bardzo Elsę lubię, żeby skazywać ją na ponowne ciężkie terminy.

Na sesję zgarnęłam ją w ostatniej chwili. Taka okazja może się nieprędko powtórzyć.

                                                   

                                                   


















*

...tak właśnie przerobił refren piosenki Elegancki Mężczyzna. Wybaczam mu. I tak wiem, że choć się nie przyzna, to Elsę lubi. Koca do sesji nie wzięłam, bo nie.

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...