poniedziałek, 6 marca 2023

O tym, jak się kończy fikanie do silniejszych, czyli "Bitwa na śniegu vol. 2"

Chcecie zobaczyć modelowy przykład prokrastynacji? Napisałam tu ładny wstęp, po czym post ugrzązł w poczekalni moich rozlicznych zajęć, ale że jest całkiem ładny, to się go nie pozbywam, nie lubię marnowania dobrych treści.

(pisze to osoba, która kisiła poniższą sesję na kompie od pierwszych śniegów jesiennych aż po wiosenne...)

Walentynki zaczęły się u mnie gorąco, gdyż albowiem oblałam sobie dłoń świeżo przyrządzaną kawą. Nie pytajcie, jak do tego doszło. Nie wiem. Na szczęście dalej było już z górki, biorąc pod uwagę to, iż moje córki opanował szał walentynkowy i wzięły się za obdarowywanie wszystkich w rodzinie dowodami miłości w postaci laurek. Osobiście wolałabym otrzymywać od potomstwa dowody afektu takie, jak porządek w pokoju, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Tydzień wcześniej udało mi się wymknąć z EM do kina na drugą część "Avatara", dzieci zdeponowawszy u jednej z babć, więc chwilowo jestem spełnionym człowiekiem i mogę w końcu uraczyć Szanownych Czytelników relacją z bitwy śniegowej, o której trąbiłam wszem i wobec już wcześniej.

 Mini Me jest osobą dość przebojową, czego nie można powiedzieć o mnie, przynajmniej aktualnie.  W podstawówce biłam się z chłopakami dość często, celem pokazania im ich miejsca w szeregu, zanim nie staną się silniejsi ode mnie, ale to czasy dawno minione, obecnie preferuję bardziej pokojowe rozwiązania, choć nie powiem, czasem budzi się we mnie krwiożerczy zwierz, nad którym staram się panować.

Ale o Mini Me miało być... No więc zaczęła fikać do chłopaków, ale że to nie dzieciaki z podstawówki a całkiem postawne chłopy, więc też nie pozwolili sobie wejść na głowę... :D

 

"Panowie, może trochę śniegu dla ochłody?"




 To był ten moment, w którym należało się wycofać! Atmosfera wyraźnie zgęstniała...





 SRUUUUUUU!

"Pozwolimy jej na to?"

"He he he!"


"Chyba mnie pozajączkowało..."


 "Nadchodzimy!"



"Tafi! Ratuj!"


 





 "Ratunku! Na pomoc! Sadyści! Barany!"

 





 "AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!"


SRUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!!



 Ale nie myślicie chyba, że to koniec???? :D





 "He he he!"





 

 


SRUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!

"HAU!"

"He he he!"


Zdjęcie z offu:

Wystąpili:

Mini Me (Merry)

Action Man obdarzony imieniem Rambo

Kenuś BMR znany u mnie jako Jacuś

Tafi

Do miłego z Państwem! :D

poniedziałek, 23 stycznia 2023

Hu hu ha, zima zła!

 Poniższe zdjęcia trochę się odleżały, w tak zwanym międzyczasie śnieg zdążył się roztopić, spadnąć ponownie, znowuż roztopić, Święta minęły, rok się skończył, zaliczyliśmy rodzinne chorowanie z przytupem, ja się zapisałam na kolejne rzeczy wzbogacające w wiedzę, szuram jak dzika po insta i tylko na blogu zaległości. To była fajna sesja, na pierwszym śniegu bieżącej zimy, kiedy zdążyłam dopiero co wykończyć zimowy outfit dla Mini Me. 

Skorzystałam z resztek softshellu we wzorki, uszyłam z niego kurtkę o wykroju zbliżonym do rympałowej bluzy, ale z pewnymi modyfikacjami. Jedyny suwak, jaki pasował do kurtki, był niestety nieotwieralny od dołu, więc musiałam sporo się nagimnastykować, by wszyć go jak należy. Czapkę wyszydełkowałam z wełnianej włóczki Schoppel (kocham te kolorki!), botki wygrzebałam z zasobów (jakieś antyki...) i puściłam Mini Me w śnieg. Ze zwierzęciem... ;)

 






Nadrzewnych zdjęć też nie mogło zabraknąć.




Ta poza to nie wiem, co przedstawia, ale dobre wygląda.




"Śniegu, przybywaj!"

(i przybył, i to niebawem, w ilościach hurtowych...)




Tu zaraz będzie obiecane zwierzęcie!

Tadam! Huragan we własnej, końskiej, nieco wyleniałej osobie.






Mini Me rozpoczyna właśnie poszukiwania kogoś, z kim można obrzucić się śniegiem. Poszukiwania zostały uwieńczone sukcesem, o czym w następnym odcinku.






Na razie nikogo nie ma, to można zapozować.





I jeszcze raz Huraganek.





W następnym odcinku, który nie wiem, kiedy wstawię, ponieważ albowiem sporo mam na głowie, Mini Me walczy o życie w śniegu!

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...