poniedziałek, 23 stycznia 2023

Hu hu ha, zima zła!

 Poniższe zdjęcia trochę się odleżały, w tak zwanym międzyczasie śnieg zdążył się roztopić, spadnąć ponownie, znowuż roztopić, Święta minęły, rok się skończył, zaliczyliśmy rodzinne chorowanie z przytupem, ja się zapisałam na kolejne rzeczy wzbogacające w wiedzę, szuram jak dzika po insta i tylko na blogu zaległości. To była fajna sesja, na pierwszym śniegu bieżącej zimy, kiedy zdążyłam dopiero co wykończyć zimowy outfit dla Mini Me. 

Skorzystałam z resztek softshellu we wzorki, uszyłam z niego kurtkę o wykroju zbliżonym do rympałowej bluzy, ale z pewnymi modyfikacjami. Jedyny suwak, jaki pasował do kurtki, był niestety nieotwieralny od dołu, więc musiałam sporo się nagimnastykować, by wszyć go jak należy. Czapkę wyszydełkowałam z wełnianej włóczki Schoppel (kocham te kolorki!), botki wygrzebałam z zasobów (jakieś antyki...) i puściłam Mini Me w śnieg. Ze zwierzęciem... ;)

 






Nadrzewnych zdjęć też nie mogło zabraknąć.




Ta poza to nie wiem, co przedstawia, ale dobre wygląda.




"Śniegu, przybywaj!"

(i przybył, i to niebawem, w ilościach hurtowych...)




Tu zaraz będzie obiecane zwierzęcie!

Tadam! Huragan we własnej, końskiej, nieco wyleniałej osobie.






Mini Me rozpoczyna właśnie poszukiwania kogoś, z kim można obrzucić się śniegiem. Poszukiwania zostały uwieńczone sukcesem, o czym w następnym odcinku.






Na razie nikogo nie ma, to można zapozować.





I jeszcze raz Huraganek.





W następnym odcinku, który nie wiem, kiedy wstawię, ponieważ albowiem sporo mam na głowie, Mini Me walczy o życie w śniegu!

3 komentarze:

  1. Magicznie i zjawiskowo, jak w Narnii

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale super historyjka! Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha pośmiałam się. Fajnie wszystko opisujesz hahaha. Pierwsze zdania to normalnie story of my life. Brak czasu, choroby, śnieg jest, był, znowu jest, a ja zero sesyjek na bloga... Ale co nas nie zabije, to podobno wzmocni! Dobrze, że mamy Instagram, to jakoś można śledzić ludzi czy wstawiać szybko fotko. Z blogami jest trochę ciężej. Brak czasu, weny itd. MINI YOU prezentuje się wspaniale, ubrałaś ją w dzieła sztuki! Fajnego ma KUNIA! :) Czekam na ciąg dalszy opowieści o Mini You i jej walce o życie!!! LOL :)))) Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń

Moje serce ucieszy się każdym dobrym słowem. :)

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...