Nie, nie będzie o kulinariach. Tekst z pietruszką towarzyszy mi od kilkunastu lat, a ma swoje korzenie (nomen omen!) w nieistniejącym już, a lubianym przeze mnie sklepie muzycznym Hołdysa w Warszawie. Gdy kupowałam tam moją gitarę akustyczną, miły sprzedawca w pakiecie dorzucił mi pasek, kamerton widełkowy i kostki do gry, mówiąc, że "takie rzeczy to my dodajemy jak pietruszkę do zupy". Więc w dzisiejszym poście będzie trochę takiej pietruszki, obowiązkowych punktów programu osoby koralikującej, ale bez znamion wielkopomnych dzieł.
Prezentowane poniżej wytwory powstały głównie w maju w charakterze prezentów, za wyjątkiem ostatniej bransoletki, którą uplotłam dla siebie w czerwcu. Tak się jednak złożyło, że nie miałam natchnienia do ich publikacji, skupiałam się na wzmiankowanych wyżej wielkopomnych dziełach.
Pierwszy zestawik, naszyjnik niebiesko-czerwony i bransoletka, było trochę kombinowania, ale przejścia kolorystyczne wyszły jak należy. Wyplecione z TOHO na niciach do dżinsu (naszyjnik) i nitce sajnogowej (bransoletka).
Męska bransoletka. :) TOHO 8/0 i czarny kordonek.
Trzy pary kolczyków dla jednej osoby, która lubi prostotę. W ramach szaleństw dałam ładne kamienie i trochę połysku w koralikach.
Piernikowe z mokaitem i TOHO.
Morskie z jaspisem i TOHO.
Koraliki Rulla, wzór na cegiełkę odgapiony z projektu "Rulla Ruse" Sandie Bachand z pisma Beadwork grudzień 2013/styczeń 2014.
I trojaczki w komplecie. :)
A to mój ostatni skończony udzierg z miksu koralików Preciosa Rocailles.
Także widzicie. Czysta pietruszka do zupy. Sznury koralikowe robię zasadniczo tylko w drodze do i z pracy, o ile uda mi się znaleźć jakieś miejsce siedzące. W maju samoistnie wkopałam się w lariat koloru hematytu i tak go sobie dziabię powoli, może do września zdążę. Zdecydowanie wolę szydełkoralikować w kolorach. Ah. Ładne słowo. SZYDEŁKORALIKOWAĆ. SZYDEŁKORALIKOWANIE. Właśnie się zachwyciłam.
Uwielbiam pietruszkę, również w zupie :) Fajne wytwory! Ale nazwę radzę opatentować bo niezwykle chwytliwa. Chyba sobie dzisiaj poszydełkoralikuję :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie pomyślałam, że trzeba jakoś zabezpieczyć prawa autorskie, może nie od razu patent, ale notka na stronie nie będzie od czapy. ;)
UsuńJak zawsze cudne!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, cudne to może one niekoniecznie są, bo ten termin rezerwuję dla "wielkopomnych dzieł". Pietruszka może być ewentualnie "bardzo ładna". ;)
UsuńPięknie jest u Ciebie. Trafiłam przez przypadkiem - po nitce do kłębka. Bardzo ciekawe rzeczy tworzysz. Gitara... no tak. Mój syn przechodził etap chęci grania na gitarze - kupiłam akustyczną i teraz stoi nietknięta - nowiutka.
OdpowiedzUsuńDziękuję, tak to jest z tymi nitkami, nie wiadomo, gdzie człowiek trafi. ;)
Usuń