niedziela, 10 maja 2015

Męskie wrzenie

Otóż przerwa była ogromna... Tymczasem wiosna weszła w swoją decydującą fazę, kiedy to kwitną dęby, a ja nadal pławiłabym się w słodkim odrętwieniu, łaską zaszczycając jedynie maszynę do szycia, a niełaską koraliki i bloga, gdyby nie Elegancki Mężczyzna, który zmusił mnie niemal siłą do zaprezentowania światu najrozmaitszych akcesoriów, w które go zaopatruję. Zostałam więc niniejszym wywleczona w plener z naręczem fularów i poszetek, zaaranżowane zostało naprędce tło (w założeniu artystyczne, w praktyce wyszło jak wyszło, artystyczne fale tkaniny wyglądają bardziej jak zmięte prześcieradło po nocy pełnej koszmarów, ale trudno, jakoś będę z tym żyć) i popełnione zostały rozliczne zdjęcia.

W tym miejscu należałoby wspomnieć o panu, którego praca przekonała mnie, że nie taki fular straszny, jak go malują. Popaczyłam, pomedytowałam i uczyniłam pierwszy fular, zaprasowanki wykonałam jednakowoż po swojemu, wzorując się na uprzednio nabytym przez Eleganckiego Mężczyznę egzemplarzu. A później produkcja hurtowa ruszyła z górki. I tak się nazbierało całe to barwne naręcze z przyległościami...


Nadmieniam, iż Elegancki Mężczyzna nie zwykł zakładać na raz fularu i poszetki wykonanych z tego samego materiału. Twierdzi, iż jest to mało stylowe, a ja mu wierzę. Jednakowoż prezentuję fulary i poszetki z tego samego materiału jako komplety, ponieważ tak mi się podoba. :)


Na początek pójdą materiały szlachetne, czyli jedwabie.

Poniższy komplet wykonany jest z jedwabiu o taftowym połysku, ozdobne kwadraciki nie są drukowane, lecz tkane oddzielnym kolorem nici. Materiał ze sklepu na Madalińskiego, Warszawa. Podszycie poszetki ręczne.



Cienki, lśniący jedwab pochodzi z tego samego źródła, co powyższy, lecz jest bardziej miękki, śliski i podatny na zagniecenia. Raz zagnieciony, daje się ujarzmić jedynie poprzez całkowite zanurzenie w wodzie, a następnie rozprasowanie.  Podszycie poszetki ręczne.



Milanówecki jedwab z lycrą, niezwykle miękki i lejący, przyjemny dla ciała i nie ulegający zanadto zagnieceniom, nieco oporny w kształtowaniu, ale da się przeżyć.


A tak prezentuje się na obiekcie docelowym:


Również milanówecki jedwab z lycrą, zdecydowanie wredniejszy w szyciu od poprzednika, oporny w formowaniu, za to pięknie się prezentuje. Nieco zbyt śliski i lejący.



A teraz materiały najrozmaitszej proweniencji, na szczęście mniej kłopotliwe od jedwabi.

Pierwszy uszyty przeze mnie zestaw. Bordowy syntetyk, jak mniemam, z Outletu Tkanin na Czerniakowskiej, Warszawa. Widoczny na nim wzorek jest wyhaftowany. Bardzo miły w szyciu i prasowaniu, w noszeniu takoż. Wykończenie brzegów poszetki maszynowe, przy pomocy stopki rolującej - nie polubiłyśmy się.




Bawełniana dzianina w zwierzaczki, mięciutka i delikatna, źródło jak powyżej. Fular i krawędzie poszetki wzmocnione jedną warstwą flizeliny do dzianin, dla uniknięcia niekontrolowanego rozwlekania się materiału. Wykończenie brzegów poszetki poprzez proste ostebnowanie.







Żakard z bawełny, poliestru i lycry, źródło - sklep z tkaninami na Madalińskiego, Warszawa. Materiał mięsisty, dobrze się go szyło, wygodny w noszeniu. Podszycie brzegów poszetki ręczne.



Fular na obiekcie docelowym:



A poniżej poszetki niezrzeszone, czyli niesparowane z żadnym fularem z identycznego materiału.

Materiał kupiony ponad dziesięć lat temu pod nazwą "woolpeach". Jest to jakiś syntetyk spokrewniony z żorżetą, niezwykle przyjemny w szyciu i w noszeniu (preferuję go w bluzkach), podatny na prasowanie, ale niezbyt gniotący - po wypraniu nie trzeba prasować, chyba, że się jakoś celowo go wygniecie. Aktualnie coraz rzadziej dostępny, a przynajmniej pod tą nazwą. Podszycie poszetki ręczne.


 Obłędna tafta, kupiona w Outlecie Tkanin. Podszycie poszetki ręczne.


I na koniec element odzieżowy dla... telefonu komórkowego. Prosty, dwuwarstwowy pokrowiec z alcantary, na podszewce z płótna bawełnianego. Pod kolor telefonu, żeby było elegancko. Pierwszy raz szyłam sztuczny zamsz i muszę jeszcze dopracować technologię, ale pokrowiec swoją funkcję spełnia, jak należy.





Poniewczasie odkryłam, że na sesję nie załapał się jeszcze jeden fular, z jedwabnego szantungu, ale to już "inną razą", jak mi się znów materiał dowodowy do zdjęć nazbiera. :)

4 komentarze:

  1. O jacie - toż to naprawdę elegancki mężczyzna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czego bardziej zazdrościć - zbiorów Eleganckiego Mężczyzny, czy Eleganckiego Mężczyzny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbiory byłyby niczym bez mojego modela i inspiracji w jednym. ;)

      Usuń

Moje serce ucieszy się każdym dobrym słowem. :)

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...